W tuszu do rzęs najważniejsza jest szczoteczka. To ona daje efekt pogrubienia, podkręcenia lub wydłużenia. Helena Rubinstein postanowiła przenieść ideał kobiecego ciała na szczoteczkę tuszu do rzęs. Co z tego wyszło?
Idealne proporcje kobiecego ciała to 90 – 60 – 90. Taką symetrię postanowiła wykorzystać marka Helena Rubinstein w swojej nowej maskarze Lash Queen Sexy Blacks. W efekcie powstała szczoteczka, jakiej dotąd nie było: posiada wcięcie pośrodku – coś na kształt kobiecej talii. Czy takie rozwiązanie naprawdę się sprawdza? W założeniu płaska strona szczoteczki pokrywa rzęsy czarnym tuszem, a pofalowana jej część rozprowadza kosmetyk na rzęsach. Uzyskujemy w ten sposób efekt podkręcenia. Zaokrąglona końcówka wydłuża najmniejsze rzęsy w kącikach oczu. Mniejsze włoski na środku szczoteczki według niektórych mogą w ogóle nie mieć styczności z rzęsami. Dlatego większość kobiet woli tradycyjne maskary, z włoskami o równej długości.
To, czy twoje rzęsy będą ładnie wyglądały pomalowane tuszem, zależy od tego, w jaki sposób posługujesz się szczoteczką. Jeżeli chcesz, żeby twoje rzęsy były w całości pokryte kosmetykiem i miały równomierny kolor, zastosuj się do prostego triku wizażystów i makijażystów. Poprowadź szczoteczkę po rzęsach ruchem zygzakowatym. Natomiast jeśli chcesz, aby twoje rzęsy nie były posklejane lub obciążone grudkami, pozbądź się nadmiaru tuszu ze szczoteczki, wycierając ją o brzeg buteleczki z kosmetykiem; możesz także wyczesać rzęsy specjalnym grzebykiem. Dolne rzęsy możesz pomalować końcówką szczoteczki, prowadząc ją kilka razy z lewej do prawej strony i odwrotnie.
Co takiego niezwykłego jest jeszcze w maskarze Heleny Rubinstein? Jest to na pewno opakowanie tuszu. Tubka ma złoty kolor z metalicznym połyskiem. Całe opakowanie zdobi czarna koronka; jest ona również przyklejona na zakrętce z aplikatorem – niektórym osobom może ułatwiać to nakładanie tuszu, innym utrudniać.
Dodaj komentarz